Jazz – muzyka wolności – wydaje się nie mieć granic, jako że każde granice skonfliktowane są z wolnością. Ale nasza naturalna skłonność do klasyfikowania i szufladkowania zjawisk wyznacza muzyce jazzowej pewne granice, wynikające z doświadczeń i doznań określanych jako „jazz”. Jeżeli potrafimy odróżnić jazz od klasyki czy popu – wyznaczamy jego granice. Rozróżnianie gatunków muzycznych jest jedną z ważnych kulturowych kompetencji, a stawianie granic pomiędzy nimi wydaje się konieczne, aby z satysfakcją uczestniczyć w muzycznym obiegu kultury.

Paradoksalnie jednak – wielbiciele jazzu (wszak muzyki wolności) skłonni są czasami badać, jak daleko można odejść od mitycznego jazzowego centrum, aby, pozostając w jego granicach, sprawdzić odporność jazzu na innowacje i eksperymenty.

JAZZ JAM BEZ GRANIC

Legionowski festiwal Mazowiecki Jazz Jam zawsze otwarty był na twórcze badanie granic jazzu, czego dowiodło zarówno osiem jego poprzednich edycji, jak i wcześniejsze koncerty organizowane pod zacnym hasłem Jazz Jamboree. W tym roku również, podczas trzech dni koncertów w sali widowiskowej ratusza 18, 19 i 20 października), legionowska publiczność mogła zmierzyć się z jazzem badającym swoje granice.

Badanie rozpoczęła ekipa zgromadzona wokół Ilony Damięckiej, której standardowe trio wzbogacił gościnnym udziałem skrzypek Mateusz Smoczyński. Trio Damięckiej, mocno osadzone w klasycznym współbrzemieniu głosu z fortepianem, którym tło rysuje kontrabas i perkusja, zderzyło się z mocnym i osobnym głosem skrzypiec. Łagodność klasycznej harmonii śpiewu i temperowanej skali fortepianu wychodziła, pozornie, poza granice jazzu, w stronę klasyki. Ale drapieżne i ekspansywne wyczyny skrzypka, improwizującego w pełnej wolności, przekonywały nas każdorazowo, że to jednak jazz. Silnie korespondujący z klasyką – ale jazz.

Drugi festiwalowy koncert ukazał nam natchnionych wizjonerów. Młody zespół Know Material z Akademii Muzycznej w Katowicach miał intencje, aby zawładnąć naszymi emocjami. I zawładnął. Doświadczaliśmy wraz z muzykami bezsilności i smutku, ale też radośnie odkrywaliśmy siebie w perfekcyjnych frazach puzonu i drżeniach wibrafonu. Know Material są zaprzeczeniem tezy, że „młodość musi się wyszumieć”. Nie – młodość jest nadprogramowo refleksyjna. W ich interpretacji jazz zbliżył się niebezpiecznie do „krainy łagodności”. Powiało metafizyką – ale, broń Boże, nie nudą!

JAZZ W GRANICACH SŁOWA

Trzeci koncert tegorocznego Jazz Jam Legionowo zaatakował wprost granice gatunkowej poprawności. Oto znakomity jazzman-pianista Kuba Stankiewicz wraz z gwiazdą sceny i ekranu Arturem Żmijewskim dali publiczności pokaz w zasadzie musicalowy – czyli Poemat jazzowy Bona Sworza d`Aragona. Już sama nazwa „poemat jazzowy” kwestionuje granice gatunków, a że w prezentacji tej ważną rolę odgrywają nie tylko śpiewane przez Ewę Żmijewską piosenki, ale też recytacje (czy melo-recytacje) Żmijewskiego – zmierzanie ku granicom jazzu zyskuje nowy wymiar.

Jazz włącza się w słowo, czy raczej włącza słowo w granice swego przekazu. Musicalowa opowieść o perypetiach Bony spotkała się z bardzo przychylną reakcją legionowskiej publiczności. Czy to jeszcze jazz, czy już musical?

Koncert czwarty tegorocznego festiwalu też koncentrował się wokół słowa. Małgorzata Markiewicz, bohaterka owego koncertu, śpiewa bowiem nie gorzej, niż gwiazdy piosenki aktorskiej. Dykcyjna perfekcja i dbałość o treść przekazu to nie jedyne granice, jakie Markiewicz przekracza. Jest bowiem – jak na jazzmankę przystało – uniwersalistką. Włączyła więc do swojego zespołu Aniel Someillan z Kuby, grającego na basie i Nathana Williamsa z USA – trębacza i rapera.

Do jazzowego centrum zmierzał towarzyszący gościnnie międzynarodowemu zespołowi Adam Zaborski, ciemnym tonem altówki podkreślając jasną jazzową wolność.

Słowa, słowa, słowa – tak mało, a tak wiele znaczą. W jazzie również.

PRZYJACIELE JAZZU W LEGIONOWIE

Fani jazzu w Legionowie mogą cieszyć się swoim festiwalem, bo przychodzą na koncerty i fetują brawami występujących, w mgnieniu oka pobierają dostępne wejściówki i komentują przyjaźnie to wydarzenie w społecznościowych mediach.

Ale festiwal Jazz Jam Legionowo nie urodził się i nie żyje sam. Warto przypomnieć, że inicjatorem koncertów jazzowych w naszym mieście i upartym ich animatorem był Zenon Durka, emerytowany już dziś dyrektor MOK. Jego fascynacja jazzem zaraziła wielu – dziś ich dzieci poszukują wejściówek na Mazowiecki Jazz Jam Legionowo.

Nie sposób też nie wspomnieć o tych, którzy wspierają nas „z zewnątrz”, wierząc w sens naszej misji. To przede wszystkim Samorząd Województwa Mazowieckiego, współfinansujący festiwal od pierwszej jego edycji, jak też Starostwo Powiatowe w Legionowie, dorzucające do tego wydarzenia od lat cenną cegiełkę.

Jazz ma w Legionowie licznych przyjaciół. Niewątpliwie najwierniejszym jego sprzymierzeńcem jest publiczność, korzystająca z oferty MOK-u i chętnie przybywająca na koncerty, nie tylko te festiwalowe. Jej należą się szczególne podziękowania.

Źródło: MOK Legionowo